niedziela, 7 maja 2017

Rozdział trzeci. Puste nakrycie.

Tytuł: Święta.
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Boję się świąt Rafał.
Jakie będą te pierwsze święta bez Ciebie? Nie muszę się nad tym długo zastanawiać, wiem, że będą puste. Zbyt puste, by móc się nimi cieszyć.
Zuzia już nie może się ich doczekać, a ja cieszę się jej radością, choć sama nie potrafię się na nią zdobyć.
Tak wiele rzeczy mnie przytłacza, tak wiele nie wiem.
Nie wiem co jej kupić. Nie wiem jak przytargać wielką choinkę do mieszkania. Nie wiem gdzie schowałeś stojak. Nie wiem gdzie są bańki. Nagle wszystkim muszę zająć się sama, a ja nic nie wiem. Nawet nie wiem czy chcę tych świąt.
I ciągle nie mogę zrozumieć, dlaczego nie będzie Cię z nami przy stole. Nie potrafię sobie wyobrazić tego pustego nakrycia, które będzie obok mnie.
Twoja mama zaprosiła nas na Wigilię, a ja nie mogłam jej omówić, bo i tak dręczą mnie wyrzuty sumienia, że tak bardzo się od nich odcięłam.
Nie chciałam tego, ale właśnie taka jest prawda. I teraz nie wiem jak to naprawić i nie wiem czy tego chcę. Może lepiej jest właśnie tak, bo co miałabym im powiedzieć? Udawać, że twoje zdjęcia wiszące na ich ścianach mnie nie ranią? Kłamać, że wszystko jest w porządku, choć wszyscy wiedzą, że to nieprawda? Po co to wszystko? Nie lubię oszukiwać innych i męczy mnie, że jestem do tego zmuszona.
Może mógłbyś wrócić? Na ten jeden dzień, by potrzymać mnie za rękę i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że zawsze będziesz przy mnie. Wystarczyłaby mi ulotna sekunda, cień twojej obecności, ślad ciepłego dotyku.
Tylko tyle.
Aż tyle.


-Uważaj- krzyczę, gdy widzę jak jedną ręką podnosi dwa papierowe pudełka- To są ręcznie malowane…
-Bombki babci. Przecież wiem- mówi i przestawia je na stół, by zrobić miejsce na choinkę.
-Jeśli je stłuczesz…
Specjalnie nie kończę tej myśli, ale to nie robi na nim żadnego wrażenia.
-Tutaj nic się nie tłucze. Nie musisz się bać.
Stawia stojak, a potem próbuje włożyć w niego pień niewielkiego świerka. Kiedy w końcu ustawia go we właściwym miejscu odwraca się do mnie i uśmiecha.
-I jak?
Przekrzywiam lekko głowę by się lepiej przyjrzeć. Drzewko stoi trochę krzywo, stojak zarysował panele, na górnej części nie ma prawie wcale gałązek. Więc chce powiedzieć, że jest źle, że wszystko jest źle, ale przypominam sobie jak bardzo kochał święta, jak bardzo wszyscy je kochaliśmy. A teraz już, tak po prostu… bez niego nie potrafię.
-Idealnie.


Tytuł: Święta
Od: arkon@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Cześć stary. Mama zdołała Aśkę przekonać i na czas świąt przeniosła się do nas. Wiem, że nawet teraz Ciężko jest jej żyć w waszym mieszkaniu, które na każdym kroku przypomina jej Ciebie. A co dopiero w święta. Więc moja siostra znowu jest w domu i tak jak wtedy, kiedy byliśmy młodsi siedzimy wieczorami w kuchni i pijemy gorącą czekoladę. I czasem rozmawiamy. Aśka rzadko mi się zwierza, przecież wiesz, jak bardzo była skryta. Jedyną osobą, która wiedziała chyba o wszystkim, co dzieje się w jej życiu i o tym, jak się czuje, byłeś ty.
Ale kiedy już to robi dostrzegam w końcu jej punkt widzenia. Bardziej od faktu, że Cię nie ma, boli ją myśl, że już nigdy Cię nie będzie. Że nie pojawisz się choćby na chwilę, przez całe jej życie. Jej i Zuzi. I chyba ją rozumiem. Ją i jej płacz. Może ciągle zachowuje się nieracjonalnie, ale nie mam pojęcia jak mógłbym się czuć na jej miejscu. Dlatego raczej nie mam prawa jej osądzać. A więc jej pobyt w domu ma chyba właśnie tą zaletę. Że na nowo staliśmy się sobie bliżsi, choć przecież zawsze się dogadywaliśmy i wspieraliśmy się. Teraz jednak ją rozumiem i wiem, że żadne słowa nie potrafią jej pocieszyć. Ani moje, ani rodziców, ani Zuzi. Ona sama musi sobie z tym poradzić, pogodzić się z myślą, że nie wrócisz. I nikt nie powinien wypominać jej czasu, jaki jej to zajmie.


Tytuł: Świątecznie.
Od: ewwka12@lika.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Twoja żona przeniosła się do rodziców, więc ja też chcąc czy nie musiałam przenieść się do swoich. Mogłam wprawdzie zostać sama w waszym mieszkaniu, ale nigdy nie byłam typem samotnika. Zwłaszcza, że przyjechała nawet Agata ze swoją zwariowaną dzieciarnią i musiałam przyznać się, że naprawdę się za nią stęskniłam. Za tobą też wiesz? Tylko, że z tobą nie zdążyłam się przywitać, zanim odszedłeś. Mój powrót tutaj był totalnie spontaniczny, ale teraz nie potrafię sobie wybaczyć, że nie zdecydowałam się na niego wcześniej, by jeszcze Cię zastać. Ale nie zdążyłam.
Atmosfera jest napięta. Sam wiesz, jakie zawsze zamieszanie było w domu przed świętami, kiedy mama latała po kuchni i przygotowywała wszystko z Agatą, ty ubierałeś dom z ojcem, a ja sprzątałam. A potem, nawet po ślubie z Aśką i po tym, jak zamieszkaliście razem, zawsze znajdowałeś czas by przyjechać i mu w tym pomóc. Teraz tata musi radzić sobie sam i mimo, że tego nie mówi wiem, że jest mu z tym Ciężko.
Za dwa dni Wigilia, a wszyscy są w totalnym proszku. Aśka obiecała przyjść na chwilę z Zuzią, więc mama specjalnie zrobiła pierogi z ziemniakami dla małej. Wiesz, że nie znosi kapusty. A mi kazała powiesić całe kilogramy jej ulubionych cukierków. Oczywiście robiłam to razem z Zosią i Kacprem Agaty, więc tylko połowa trafiła na drzewko, reszta wylądowała w ich brzuchach. Później siostra wydarła się na mnie, że dzieci nie powinny jeść słodyczy przed obiadem i stwierdziła, że jestem nieodpowiedzialna. Więc Kacper się wkurzył i stwierdził, że nie jest już dzieckiem. A ja nawet się z nią nie sprzeczałam, bo przecież jestem nieodpowiedzialna. Nie ma o co się kłócić.
Tak czy inaczej, święta bez Ciebie są do dupy. Gdybyś tu był, umiałbyś rozładować atmosferę. Nie było by tak sztywnie, nudno i ponuro. Przecież to jest magiczny i radosny czas! A w naszej rodzinie wszyscy mają skwaszone miny. Mam nadzieję, że to nie jest dziedziczne!


Tytuł: W domu
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Znowu jestem w domu, Rafał. Mama tak długo mnie do tego namawiała, aż udało jej się sprawić, że dostrzegłam pozytywne strony takiego rozwiązania. Nie muszę sama gotować, rodzice pomagają mi przy Zuzi, a ja mogę czasem wyrwać się i sobie popłakać. Tak po prostu. Ma się zjechać cała rodzina, więc jest mnóstwo do zrobienia, jak zwykle. Dlatego przez cały dzień siedziałam w kuchni i miksowałam, mieszałam, ucierałam i wycinałam. Do poważniejszych zadań mama mnie nie dopuszczała, za co jestem jej wdzięczna. Śpię w tym samym pokoju, do którego wkradałeś się czasami przez okno. Pamiętasz, jak raz Arek Cię na tym przyłapał i musiałeś go przekupić biletem na mecz? To było jeszcze w czasach, kiedy chłopak siostry stanowił dla niego zagrożenie. Z czasem naprawdę stałeś się częścią tej rodziny i teraz wszystkim Ciebie brakuje.
Jutro będę musiała zasiąść do wigilijnego stołu i pogodzić się z myślą, że nie zajmiesz miejsca obok.
Ma przyjechać mnóstwo osób, ciocia Zosia, wujek Marek, Grzesiek z Łucją i dzieciakami, Kaśka z Łukaszem i Marcinkiem, babcia Wiesia z Izą. Znowu będzie problem by wszystkich pomieścić. Ale pocieszeniem jest fakt, że może w tłumie nikt nie zwróci uwagi na moje czerwone oczy.


Tytuł: hoinka
Od: zuzusia@motylek.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

ubielaliśmy hoinkeł babcia wiesała łańcusek i wujek bombki i potem podniusł mie wysioko i wiesiałam gwiazdkeł i robiliśmy z mamusiom pielniki i pzyjehał malcin i zjadł duzo i ciocia kzycała na niego a ja mogłam malować pielniki i lysowałam selduska klopki i kułecka i jesce kwiatki a mamusia zlobiła motylka a potem wiecolem płakała w pokoju ale muwiła zeby nie muwić babci ze płace i muwiła ze płace bo jest jej smutno nie chcę żeby było jej smutno tatusiu i ja lobilam śmiesne miny i mamusia sie ze mie smiała a potem pzytulała telaz śpimy na jej łuzku na ktolym spała jak była małoł dziewcynkoł i mamy mało miejsca i mamusia muwi ze hlapie a ja nie hlapie skołd mamusia wie ze ja hlapie jak ona tez śpi? podobajoł Ci sie buzie umie juz ich lobic baldzo duzo jutlo bendziemy jeść opłatek i otwielać plezenty mamusia muwi ze dopielo po kolacji jest juz pienć plezentuw moze bendzie więcej doblanoc


Tytuł: Boże Narodzenie
Od: alicja.gredowska@cb.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Boże Narodzenie bez Ciebie jest już za nami. Właśnie kończy się drugi dzień świąt i chyba po raz pierwszy cieszę się, że tak szybko one minęły. Bardzo nam Ciebie brakowało Rafałku.
Wiesz, że Agatka przyjechała? Razem z Irkiem i dzieciaczkami. Och, gdybyś tylko mógł ich zobaczyć. Tak bardzo urośli! Twoja Zuzia też. Była u nas razem z Asią chwilę na Wigilii i wczoraj wieczorem.
Te święta bez Ciebie były bardzo przygnębiające. Po raz pierwszy w naszym domu nie czuło się tej cudownej magii świąt. I to było straszne. A na dodatek wczoraj przyszedł jeszcze Tomek, ten chłopak Ewci jeszcze z liceum i strasznie się pokłócili. Potem słyszałam jak do późnej nocy Ewa płakała w pokoju. Nie wiem czy wiesz, co się między nimi stało, wtedy zanim Ewa wyjechała. Nie bądź zły na siostrę, że Ci nic nie powiedziała, nawet przed nami ukrywała to przez długi czas. Dowiedzieliśmy się dopiero, kiedy musiała rzucić studia, bo ciąża była zagrożona. Wiesz, że tata miał ochotę zatłuc tego całego Tomka, kiedy tylko się o tym dowiedział? Chyba właśnie dlatego się pokłócili, bo ona nic nie chciała od tego chłopaka i nawet nie powiedziała mu o ciąży, a tata uważał, że Tomek powinien wziąć odpowiedzialność za to co narobił.
Ciągle nie mogą się dogadać. Gdybyś tu był, przemówiłbyś im do rozsądku, a tak? Co mam im powiedzieć? Po co ciągle roztrząsają to, co zdarzyło się lata temu? Rozumiem, że Ewcia nadal może cierpieć, strata dziecka jest potworna, ale myślałam, że udało jej się w tej Irlandii z tym wszystkim uporać. Ale chyba nie zdołała.
Moje kochane dzieci. Tak bardzo chciałam, żebyście mieli szczęśliwe i dobre życie, ale tak się nie stało. I bardzo tego żałuję, bo zasługiwaliście na to.


Tytuł: Brak tytułu
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Minęły cztery miesiące. Cztery długie miesiące, a ja ciągle mam wrażenie, że wypadek był zaledwie parę dni temu. Że nie ma Cię dopiero od kilkudziesięciu godzin. I że mam mnóstwo czasu na płacz i rozpacz. Tymczasem okazuje się, że minęły już cztery miesiące, a ja ciągle się nie pozbierałam.


Płaczę. Ciągle tylko płaczę i choć już tyle łez wypłakałam, nie jest mi lepiej. Są rany, które nie chcą się zasklepić nawet tutaj. Tkwię w jego ramionach otulona kocem, a jednak mi zimno, choć przecież tu jest.
Głaszcze mnie po plecach i całuje w czoło, ale jego dotyk przypomina ciepły wiatr, który zawsze mnie owiewa, ale tak naprawdę nigdy nie dotyka…
-Możesz płakać. Ile chcesz.
-Naprawdę?
-Tak. Wiedz jednak, że w końcu przestaniesz.


Tytuł: Sylwester
Od: arkon@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Chciałem wyrwać Aśkę z domu, chociaż na ten jeden dzień. Znajomi organizowali w świetlicy kulturalną imprezkę i miałem nadzieję, że pomogłaby ona jej się przełamać jakoś. Ale Aśka została w domu i nawet nie czekała do północy z rodzicami, tylko spała z Zuzią w łóżku. A może udawała, że śpi? Ja też dobrze się nie bawiłem, bo znowu udało mi się pokłócić z Magdą. Nie rozumiem kobiet.
Teraz Zuzka ogląda z Aśką jakąś bajkę, rodzice wybrali się do znajomych, a ja nawet nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Chyba powinienem iść do Magdy i spróbować z nią pogadać, ale nie wiem czy to jeszcze ma sens. Może czasami właśnie tak wychodzi i lepiej rozstać się niż dalej wypominać sobie wszystko i tylko się kłócić.
Wiesz czego wam zazdrościłem?
Tych kłótni, po których zawsze umieliście się pogodzić. I tego, że was nie dzieliły.
Mnie i Magdę coraz więcej dzieli. Dlaczego godzenie się nie przychodzi nam szybko tak, jak przychodziło wam? Jak się tego nauczyć? Czy w ogóle powinniśmy się tego uczyć, czy to nie coś, co powinno przychodzić same?
Nie wiem.
Tak czy owak, kończę, bo właśnie ktoś dzwoni do drzwi.


Tytuł: gościnnie
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Muszę Ci się do czegoś przyznać. Ale nie wiem jak. Nie wiem też, dlaczego czuję się, jakbym zrobiła coś złego, choć przecież nic takiego się nie stało. Wczoraj był u mnie Damian.
Ten sam Damian, z którym byłam zanim Cię poznałam, którego kochałam, zanim Ciebie zaczęłam kochać. Ten sam Damian, który kiedyś był dla mnie bardzo, bardzo ważny. Ale rozdzieliła nas odległość, bo nie wystarczało nam widzenie się dwa razy w miesiącu i byliśmy zbyt tchórzliwi, by próbować to zmienić.
Cieszę się, że tak się stało, bo dzięki temu mogłam poznać Ciebie, choć musze przyznać, że wtedy nasze rozstanie za „porozumieniem stron” bardzo mnie bolało. Bardzo.
Kiedy stanął wczoraj w drzwiach najpierw go nie rozpoznałam. Bo się zmienił, doroślał. Kiedy już rozpoznałam w nim moją dawną, wielką miłość nie wiedziałam, co powiedzieć. I było dziwnie, choć on nawet nie przyszedł do mnie, tylko do Arka. Stałam w drzwiach w rozciągniętych dresach i kubkiem kisielu w dłoni, zastanawiając się co wypada zrobić, a co nie. W końcu po prostu wskazałam mu pokój Arka i wróciłam do salonu, bo właśnie z Zuzką oglądałyśmy bajkę o Dzwoneczku i jej siostrze. Wiesz, tej wróżce od Piotrusia Pana, co mieszka w przystani elfów i ma bardzo kusą, zieloną sukieneczkę.
Podobno Damian też był na tym sylwestrze, na którego próbował wyciągnąć mnie Arek. Ale byłam nieugięta i po prostu poszłam spać razem z malutką. Bo tak było łatwiej.


Tytuł: jestem????
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Arek stwierdził, że jestem cholernie trudna i uparta. Naprawdę? Powiedz mi Rafał, czy Ciężko Ci było ze mną wytrzymać? Czy kiedykolwiek chciałeś odejść? Wiem, że bywały momenty, kiedy Cię wkurzałam tak mocno, że mogłeś tylko trzasnąć drzwiami i wyjść, ale..
Kochałam Cię. Ciągle Cię kocham.
Wiedziałeś o tym, prawda?


Tytuł: Adaś.
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Wiesz, że ten mały, uroczy Adaś ciągle kręci się wokół twojej córeczki? Dzisiaj dostała nawet od niego obrazek i dwa cukierki. Chciałabym, żebyś to zobaczył. Zuzia ciągle trzyma go na dystans (chyba ma to po mnie), ale Adaś jest naprawdę bardzo miłym i grzecznym chłopcem. I bardzo ładnie się razem bawią. Adaś powiedział Zuzi, że ma młodszego braciszka i że chodzi z nim na spacery i Zuzka nie daje mi żyć. Bo przecież ona też chce mieć brata! Cholera Rafał, co ja mam jej powiedzieć? Jakoś wybrnęłam i powiedziałam, że na razie to nie wchodzi w grę, ale znając małą, wiem, że tak łatwo nie odpuści. Upór to ma po tobie!


Tytuł: trudno
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Tak trudno mi jest żyć bez Ciebie Rafał, wiesz? Tak trudno się budzić.
Choć przecież się staram.


Tytuł: Czynsz
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Wszystko się komplikuje Rafał. German znowu podniósł nam czynsz i coraz trudniej jest nam wyżyć we dwie z mojej pensji, po odliczeniu czynszu i opłat. Zresztą to mieszkanie jest za duże i coraz częściej myślę, żeby je sprzedać. Przemawia za tym mnóstwo rozsądnych powodów, wiesz? Mogłabym kupić jakieś mniejsze mieszkanko, bliżej centrum, albo w ogóle coś wynająć, a resztę pieniędzy dać na jakąś lokatę. Mogłabym też zamienić nasz samochód na jakiś mniejszy. Było by wtedy znacznie oszczędniej i nie musiałabym brać tylu projektów, żeby to wszystko ogarnąć. Ale pozbywanie się tego wszystkiego, było by pozbyciem się Ciebie. A tego nie chcę. Spędziliśmy najszczęśliwsze lata naszego wspólnego życia w tym miejscu, więc jak teraz mogłabym stąd odejść? Wiesz przecież, że jestem sentymentalna. I nawet, jeśli teraz w tych znajomych ścianach się duszę, a wszystko to co zrobiliśmy w nich razem boli, to i tak jest to miejsce, w którym byłam najszczęśliwsza. Chciałabym móc cofnąć się do tamtych czasów, kiedy wszystko było prostsze, bo ty byłeś obok. I to mi zawsze wystarczało.


Brudne ślady śniegu zalegają na zimnej, zeschniętej trawie. Jest wilgotno i ponuro.
Wpatruję się w resztki lodu na wodzie i zastanawiam się, kiedy całkowicie znikną. Jutro?
I nawet akacje nie kwitną, na gołych gałęziach wiszą ostatnie strąki z nasionami. Kiedyś i one opadną.
- Powinnaś tu wrócić.
Jego słowa są przewidywalne. Mówi dokładnie to, czego nie wiem.
- To nie takie proste.
Cisza tego miejsca mnie uspokaja. Tak, jakbym do niej należała. Do tej subtelnej, ukrytej w przygasłym jeziorze ciszy.
Zerkam na niego i widzę na jego twarzy cień uśmiechu.
- Czy do tej pory cokolwiek w twoim życiu było proste? – pyta i nie czeka na moją odpowiedź, sam sobie jej udziela - Nie.
Myli się.
- Było.
Odwraca ku mnie głowę z zaskoczeniem malującym się w jego oczach.
- Co takiego?
Zwlekam z odpowiedzią. To nie tak, że boję się jej. Po prostu nie chcę siebie nią zranić.
- Bycie z tobą.
- Przecież zawsze się kłóciliśmy. I jedynie Cię denerwowałem.
Kręcę głową, bo znowu się myli.
- Kłótnie z tobą też były proste. Choć naprawdę mnie denerwowałeś.
Jego niezauważalny uśmiech przywędrował również na moją twarz.
- Ty też mnie denerwowałaś.
- Wiem. Mogę Cię o coś zapytać? - przygląda mi się z zaciekawieniem. Pewnie zastanawia się, co może chodzić mi po głowie. Ale ja sama tego nie wiem, kołacze mi się w niej za wiele myśli. W końcu potakuje głową, a ja nabieram w płuca świeżego powietrza - Dlaczego zawsze wychodziłeś? Trzaskałeś drzwiami i wychodziłeś.
Milczy. Bardzo długo milczy. Kiedy w końcu się odzywa, każde jego słowo jest uważnie przemyślane.
- Nie chciałem powiedzieć w nerwach czegoś, czego bym żałował.
- I zawsze wracałeś.
Unosi rękę i dotyka mojego policzka. Widzę w jego spojrzeniu miłość, czuję ją. Zawsze, gdy jestem z nim ją czuję. Zawsze o niej wiem. Ale kiedy znika…
Nie wiem jak jego ciepły uśmiech mnie ogrzewa, ale właśnie tak jest. Jest mi cieplej.
- Jak mógłbym nie wrócić?


Tytuł: Przeprowadzka
Od: basiak22@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Dzień dobry Rafałku. Już minęło prawie pięć miesięcy od wypadku, a Asia nieustannie próbuje wszystkim udowodnić, że jakoś sobie radzi. Ale wiem, że tak nie jest. Jestem jej mamą, znam ją na wylot, nawet, jeśli ona myśli inaczej. Wiem, że wcale nie jest jej lżej. Jak mogłoby być? Przecież to tylko pięć miesięcy. To zbyt mało czasu by pogodzić się ze stratą najbliższej osoby. I wiem, że moja córeczka ciągle płacze w kącie, kiedy myśli, że nikt jej nie widzi. Było tak przez całe święta i zapewne teraz, kiedy jest sama z Zuzią w mieszkaniu jest tak samo. Wiem, że jest jej trudno, zwłaszcza, gdy do tego wszystkiego dochodzą inne, bardziej przyziemne sprawy. Mówiła mi, że znowu podnieśli wam czynsz, że ledwo starcza jej na opłacenie wszystkiego z jej pensji. Dlatego właśnie chciałam ją przekonać, żeby sprzedała mieszkanie i wprowadziła się choć na pewien czas do nas. Mogłabym bardziej jej pomóc przy Zuzi, mała tutaj również miałaby świetne przedszkole. Sam wiesz, że jest u nas wystarczająco miejsca, by obie mogły tu zamieszkać. Ale ona nie chce. Wiem, że Ciężko jej żyć w tych ścianach, w których wszystko kojarzy jej się z tobą. Ale myśl, by tego wszystkiego się pozbyć jest dla niej jeszcze gorsza. Wiem, że myśli, że to było by równoznaczne z pozbyciem się Ciebie, bo przecież to miejsce było przez długi czas waszym domem, ale to nie prawda. Ty zawsze będziesz już w jej życiu, niezależnie od tego gdzie się znajdzie, jakie pamiątki zachowa, a jakie postanowi wyrzucić. Zawsze będziesz przy niej i nigdy o tobie nie zapomni, nawet, gdyby wszystkie twoje rzeczy przepadły. Ale ona tego nie rozumie. Nie chce zrozumieć. Więc dlatego piszę. Żebyś pozwolił jej samej dojść do tego, że nie musi się tak kurczowo trzymać rzeczy, z którymi miałeś styczność, bo to nie ty. Te wszystkie zdjęcia, ubrania, kosmetyki, naczynia to nie ty. To tylko twoje rzeczy, które prędzej czy później będzie musiała wyrzucić. Ale Ciebie nigdy nie wyrzuci z swojego życia, wiesz o tym, prawda? Teraz po prostu musisz jeszcze ją do tego przekonać. Że niezależnie czy odda twoje ubrania, czy pozbędzie się mieszkania, czy sprzeda samochód ty nie znikniesz. Ani z jej myśli, ani z jej serca. Że nie zapomni o tobie.


Tytuł: Ewa
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Ewa znowu u nas pomieszkuje. Tym razem ponoć pokłóciła się z jakimś chłopakiem i stwierdziła, że nie wytrzyma u rodziców, gdzie „on” może przyjść w każdej chwili. Dlatego wprowadziła się do nas, bo ten tajemniczy „on” raczej nie zna naszego adresu. Twoja siostra wkurza mnie, ale jak mogłabym jej tego zabronić?
Któregoś wieczoru, kiedy Zuzka już zasnęła Ewa powiedziała mi o wszystkim. O ciąży i poronieniu i… Wiedziałeś? Ona twierdzi, że nie, a ja już nie wiem, co o tym powinnam myśleć. Ale tak bardzo jest mi jej żal. Gdybym ja miała stracić Zuzię… Straciłam Ciebie i ta strata boli niewyobrażalnie, ale strata Zuzi była by czymś całkiem innym. Chyba wreszcie dostrzegałam Rafał, że nie straciłam jej. Że chociaż ty już nie żyjesz, ona ciągle jest obok mnie. I jest mi z tym jakoś łatwiej. Takie poczucie jej obecności chyba stało się dla mnie powodem, by wstawać. Może nie z uśmiechem na ustach, ale z własnej, nieprzymuszonej woli. Dla niej. Bo malutka ciągle jest dla mnie wszystkim.


Tytuł: Tomek
Od: ewwka12@lika.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Dowiedział się. Nie wiem jak, ale Tomek dowiedział się o wszystkim i w święta przyszedł mnie o to obwinić. Niezły czas sobie wybrał, prawda? I wiesz co mi powiedział? Że to wszystko to była pomyłka. Że to ta dziewczyna się na nim wieszała, a nie on na niej. I że to ona go całowała, a nie odwrotnie, w momencie, w którym ich przyłapałam. I że jeśli go kochałam, powinnam mu uwierzyć. Bo nigdy by mnie nie okłamał. Nigdy by mnie nie zdradził, a ja najpierw nie chciałam go widzieć, a później uciekłam od wszystkiego, czego wynikiem było to co było. Że gdybym została wszystko potoczyłoby się inaczej!
Gówno prawda Rafał!
Że niby to nie jego wina? A kto nic z tym nie zrobił? Kto za wszelką ceną nie próbował mi tego wyjaśnić? On mnie znał, Rafał więc wiedział, jaka jestem! Wiedział, że jestem uparta i dumna, ale zawsze umiał przemówić mi do rozsądku! Dlatego więc tamtym razem tego nie zrobił? Wiedział gdzie wyjechałam, dlaczego do mnie nie przyjechał? Gdyby mu zależało tak właśnie by zrobił, prawda?
A ja na niego czekałam. Naprawdę czekałam na jakikolwiek ruch albo telefon z jego strony. Chciałabym, żeby pokazał mi, że jeszcze nie wszystko skończone. Ale on po prostu pozwolił mi uciec.
I teraz ma o to do mnie pretensje. Nie cofnę czasu, Rafał. On tego też nie zrobi. Teraz ma już żonę, swoją nową, wielką miłość, więc po co roztrząsa to wszystko? Zupełnie jakby jego słowa cokolwiek zmieniały.
I chyba powrót tutaj nie był najlepszym pomysłem braciszku. Chciałam tam w Irlandii nabrać do tego wszystkiego dystansu, ale mi się to nie udało. Nie ma co się oszukiwać, ciągle nie jestem w stanie tutaj żyć. Brakuje mi Ciebie. Ty byś pogonił Tomka, jak tylko stanął w naszych drzwiach, wytłumaczyłbyś tacie, że duszę się w tej dziurze i pomógłbyś mi to wszystko uporządkować. Ale Ciebie nie ma, a ja muszę radzić sobie sama.


Tytuł: Przeprowadzamy się?
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Mam coraz więcej wątpliwości Rafał. Naprawdę nie chcę sprzedawać tego mieszkania, ale obawiam się, że w końcu nie będę miała innego wyjścia. A mama przychodzi prawie codziennie i namawia mnie do powrotu do domu. Mam tam wrócić? Cofnąć się do czasów, gdy jeszcze Cię nie znałam? Przecież to byłoby równoznaczne z wymazaniem Ciebie, a tego nie chcę. Mnóstwo rzeczy zmieniło się od czasów, gdy byłam małą dziewczynką.


Tytuł: siamochud
Od: zuzusia@motylek.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

mamusia muwi zie kupi niowy siamochud siupel mozie ziułty? lubis ziułty? ja lubie i mamusia muwi zie kupi mi taki bawimy sie ciełsto lalkami ktule dostałam pod hoinkeł sioł duzie i piełkne i nazywa sie kasia i malta i ziosia babcia chcie zieby ja i mamusia mieskali z nimi tam byłby bulek i bym sie z nim bawiła ale mamusia nie chcie bo tam nie ma Ciebie ostatnio widziałam jak mamusia płace i jest jej smutno i płace a ja nie lubiem jak mamusia płace ale jak sie do niej pzytuleł to nie płace mamusia muwi ze jak spzedamy nas domek to juz tu nie wlucimy dlacego nie lozumiem jutlo ideł z wujkiem do kina na bajkeł o klulowej lodu i bendziemy jeść frytki pa tatusiu cium cium


Tytuł: Zawaliłam
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Schrzaniłam wszystko. Pokręciłam coś w spłatach tego cholernego kredytu i nie cofną nam tych odsetek po spłacie jak obiecali. Jasny szlag, to miało być dziesięć tysięcy Rafał! To miałby być pieniądze dla Zuzi, taka oszczędność na przyszłość, a teraz wszystko szlag trafił. Mówiłam Ci przecież, że nie dam rady bez Ciebie. Nikt nie chciał mi wierzyć, więc w końcu dałam wszystkim ku temu powód!
Jestem beznadziejna.
Gdybyś tu był, sam być wszystkiego dopilnował! Gdybyś tu był, nic takiego by się nie stało, bo doskonale byś wiedział, jaki jest ostateczny termin spłaty! Gdybyś tu był, jak nie musiałabym się tym wszystkim zajmować!
Gdybyś tu był, wiedziałabym jak żyć.
Ciebie nie ma, a ja nic nie wiem.


Tytuł: Zmiany
Od: arkon@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Wszystko się zmienia. To dziwne, że mino twojej śmierci nic nie stanęło w miejscu. No może oprócz Aśki, która jest na etapie przekonywania wszystkich, że jakoś się trzyma i nie trzeba ją prowadzić za rękę jak dziecko. Ale znam ją na tyle by wiedzieć, że właśnie tego by chciała, żeby ktoś w końcu jak małej dziewczynce podał jej rączkę i przeprowadził przez ulicę. Ale nie ma tak lekko i Aśka musi borykać się z tym sama. To nie tak, że mam ją w dupie. Nie patrz tak na mnie, jest moją siostrą i zawsze będę o nią się martwić. Po prostu uważam, że jeśli teraz sama się nie spróbuje podnieść, już nigdy nie będzie w stanie tego zrobić. Jedyne co mogę jej dać to czas, jaki na to potrzebuje. Wiem, że jeszcze wiele jej go trzeba. Minęło ponad pięć miesięcy, a ona tak naprawdę niewiele ruszyła się z miejsca, mimo, że próbuje nas oszukiwać, że jest inaczej.
Mama próbuje przekonać ją, by znowu razem z Zuzią zamieszkała u nas, a ja uważam, że to kiepski pomysł. W czym pomoże jej fakt, że nawet opiekę nad Zuzką będzie mogła zwalić na mamę, a ona sama zyska dodatkowy czas na użalanie się nad sobą? Ale może nie mieć wyjścia, bo słyszałem, że z tym waszym kredytem są jakieś kłopoty, a czynsz znowu podnieśli. Nie dziwię się jej, że nie może tego wszystkiego ogarnąć i opłacić z jednej pensji.
A może się mylę? Cóż, tak też może się zdarzyć. Może powrót tutaj pozwoli jej się od tego wszystkiego uwolnić i szybciej da sobie radę niż w tych waszych ścianach?
Ah, zapomniałbym Ci przekazać nowinę dnia: zerwałem z Magdą. Nawet nie wypytuj mnie o szczegóły, bo i tak nic Ci nie powiem.
Lecę, bo muszę to oblać ( czytaj: upić się do nieprzytomności). Witaj stanie wolny!


Tytuł: Brak tematu
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Nie daję rady Rafał. Łudziłam się, że jakoś uda mi się ogarnąć nasze życie bez Ciebie, ale wiem, że to niemożliwe. Za dużo problemów na mnie spadło i sama ich nie rozwiążę. Nie chce rozstawać się z tym miejscem, ale obawiam się, że nie będę miała wyjścia. Dla mnie i Zuzi mieszkanie jest za duże, a jego koszty utrzymania systematycznie rosną. Bronię się przed tym jak mogę, Rafał, ale to już chyba nie uniknione.


Tytuł: A jednak
Od: arkon@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Znowu do Ciebie piszę. Muszę przestać, bo to nie jest normalne. Może za dużo napatrzyłem się na Aśkę pstrykająca w klawiaturę, że i mnie opętała ta dziwna mania? Słyszałem, że Zuzia też to robi. Ciekaw jestem, co ta mała wypisuje, zwłaszcza, że dopiero uczy się składać litery. Jej ortografia musi być zapewne porażająca. W każdym bądź razie piszę w całkiem innej sprawie. A mianowicie Aśka znowu z nami zamieszka. Mają obie zostać w mieszkaniu do końca miesiąca, a potem przenoszą się do nas i chyba nikt tak naprawdę nie wie, co z tego wyjdzie. Wiem, że Aśka tego nie chciała. Naprawdę chciała zostać w tym waszym gniazdku, jednak ono ją przerosło. Tata bąka coś o tym, że nie pomieścimy się teraz, ale i tak nie umie ukryć jak bardzo cieszy się z tego faktu. Bądź co bądź, ale Aśka zawsze była jego najukochańszą córką, więc nie dziw się, że gdy się pojawiłeś i mu ją ukradłeś, delikatnie mówiąc za tobą nie przepadał. Zwłaszcza, gdy porwałeś ją do innego miasta oddalonego od rodzinnego domku o całe półtorej godziny drogi. Nawet zaczął już przekształcać stary pokój babci w uroczy pokoik dla Zuzi. Mama również nie posiada się ze szczęścia z powrotu córki marnotrawnej i z tej właśnie okazji zarządziła generalne porządki. Sam wiesz, co to dla mnie oznacza. Odkurzanie, mycie, pranie, sprzątanie i wynoszenie śmieci przez cały dzień na okrągło. Nawet ja przyzwyczaiłem się do myśli, że po tylu latach znowu będę mieć siostrzyczkę za ścianą. Zuzia cieszy się, że będzie codziennie bawić się z tym kudłatym kundlem i że zamiast po parku będzie ganiać po prawdziwym ogrodzie z prawdziwymi drzewkami owocowymi i prawdziwą ziemią, z której wyjdzie wprost bajeczna zupa błotna. Więc tylko Aśka nie skacze z radości. Ba, gdyby mogła okryłaby się szczelnie całunem żałobnym i nie wystawiała twarzy na światło dzienne! Ma paskudny humor! Chyba dobija ją fakt, że doszła do momentu, w którym będzie musiała powiedzieć większości twoich rzeczy do widzenia. Obawiam się, że nie jest na to gotowa i zapewne nie obejdzie się bez łez. Przecież doskonale znasz moją siostrę. Wiesz, że wcale nie jest taka twarda, jak na to wygląda, że czasami zachowuje się naprawdę irracjonalnie. Tak jest też teraz. Wczoraj zastałem ją płaczącą przy waszej otwartej szafie. Nawet nie wiedziałem, co mógłbym jej powiedzieć. Wszystko, co przychodziło mi do głowy wydawało mi się totalnie głupie i nie na miejscu. Już nawet nie zwracała na mnie uwagi, po prostu płakała w głos patrząc na te wszystkie ubrania. A po dłuższej chwili, kiedy myślałem już, że wreszcie się uspokoiła mruknęła coś o tym, że Ciebie zawsze trzeba było naganiać trzy razy zanim cokolwiek sprzątnąłeś i że gdyby nie ona wszędzie leżałyby twoje rzeczy i znowu się rozpłakała. Tym razem dlatego, że teraz już nie ma tego problemu.
Szczerze sobie porozmawialiśmy wtedy, oczywiście gdy już doszła do siebie, przy herbacie i wyznała mi, że jej tęsknota za tobą ją samą przeraża. I przeraża ją fakt, że nie potrafi sobie z twoim odejściem ciągle poradzić, mimo, że minęło już tyle czasu. Tak dużo, a jednocześnie tak mało.
Mnie też to przeraża. Moja starsza siostra cierpi, a ja nie mogę nic na to poradzić. Nie wiem jak jej pomóc. Stary, niezłego zamieszania narobiłeś, nie ma co!


Tytuł: brak
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

To koniec.
Do końca miesiąca muszę się stąd wynieść.
Powiedz mi jak mam opuścić to miejsce, nie rozrywając się na pół?
W naszym mieszkaniu nie ma drugich drzwi, które mnie nie rozszarpią, gdy będę przez nie przechodzić ostatni raz.
Jak mam potem poskładać się w całość?


Tytuł: brak
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Czasami atakują mnie wspomnienia, wiesz? Te radosne i smutne.
I gdy zamykam oczy widzę nasze wspólne życie jeszcze raz. Jak klęczałeś przede mną, jak staliśmy przed ołtarzem, jak powiedziałam Ci o ciąży, jak wybieraliśmy meble, jak malowałeś pokój Zuzce.
Zawsze wszystko robiliśmy razem.
Razem.
Stawialiśmy czoła mojemu odkładaniu wszystkiego na ostatnią chwilę i twojej opieszałości. I próbowaliśmy się nie zabić, zwłaszcza gdy w ruch, oprócz słów szły też talerze i widelce. Przepraszam Cię, jeśli kiedykolwiek powiedziałam o jedno słowo za dużo, kiedy Cię zraniłam. Nie chciałam tego.
Tak bardzo Cię kochałam, Rafał. Ciągle Cię kocham.
Ale muszę zacząć żyć dalej, choć nie wiem jak.
Tak bardzo chciałabym żebyś wrócił.


Tytuł: Brak tematu
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Robert poszedł mi na rękę i pozwolił pracować tak, jak to było przed wypadkiem - w głównej mierze w domu, więc wystarczy jak pojawię się w firmie raz w tygodniu. Co, biorąc pod uwagę przeprowadzkę jest mi na rękę. Większość rzeczy jest już spakowana i część stoi w pudłach w korytarzu, a reszta właśnie jedzie do rodziców. W tym twoje rzeczy. Nie mogłam się zdobyć na to, by cokolwiek wyrzucić. Już samo ich pakowanie było dla mnie koszmarem. Dlatego za zgodą rodziców będą od dziś zagradzały ich stodołę, aż nie znajdę w sobie wystarczająco siły by pozbyć się ich. Nie obawiaj się, wątpię, żebym kiedykolwiek miała się pozbierać do tego stopnia by być w stanie to zrobić, choć przecież patrząc na to obiektywnie, do niczego mi się to nie przyda. Ale twoje rzeczy, to nasze wspomnienia, a te, choć ciągle bolą, są jedyną już rzeczą, która zapewnia mi ulotną namiastkę Ciebie i zamierzam się jej trzymać kurczowo tak długo jak tylko się da.
Rzeczy, które muszę ze sobą zabrać, bo nie potrafię się ich pozbyć jest mnóstwo!
Same zdjęcia zajmują prawie dwa, wielkie pudła. Chyba naprawdę mam jakąś manię, bo swoją fotografię ma prawie każdy kąt w mieszkaniu, każdy moment w życiu Zuzi i w naszym wspólnym. I oglądało się je tak samo trudno, jak potem pakowało do pudeł.
Z każdym pudełkiem wyniesionym z mieszkania coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że prawie całkiem odcięłam się od tych naszych szczęśliwych dni. Na co ja się decyduję, Rafał?
Co mi odbiłoby po tylu latach wracać do rodziców i to bez Ciebie?


Tytuł: Cholera jasna!
Od: ewwka12@lika.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Twoja żona oszalała i przeprowadza się do twoich teściów, a ja zostałam na lodzie! Nie mogę wrócić do rodziców, bo przecież tam gdzieś cały czas czai się Tomek. Wiesz jak jest, wszyscy wiedzą o wszystkich wszystko, więc dowiedziałby się, że wróciłam, zapewne w chwili, w której dopiero przekroczyłabym próg. Nie chcę znowu słuchać jego oskarżeń. Stało się jak stało i żadne zarzuty wobec mnie i wobec jego niczego nie zmienią. Wreszcie to zrozumiałam. Ale nie mam gdzie wracać. Znowu spaliłam za sobą wszystkie mosty i nic mnie tam nie czeka. Dlaczego niszczę wszystko za sobą?
Wiem, że nie mogę tu zostać, bo wszystko przypomina mi, jak bardzo jestem winna temu, co się stało.
Ojciec jak tylko o tym wspomniałam wkurzył się na maksa i po stwierdzeniu, że stracił już syna, a teraz znowu straci córkę trzasnął drzwiami.
Rafał, dlaczego on tego nie rozumie? Dlaczego nie wie, że nigdy mnie niestarci i zawsze będę jego najukochańszą córeczką (ciągle jestem pupilkiem rodziców)?
Ja po prostu nie widzę siebie dalej na naszej wsi. Co miałabym tam robić? Wiesz, że w pobliżu stu kilometrów nie ma tam żadnego porządnego hotelu! A ja oprócz studiów hotelarskich (tych zrobionych zaocznie, na złość rodzicom) nie mam nic więcej.
Więc co teraz? Co miałabym tu robić? Czy tata naprawdę widzi dla mnie jakąś inną opcję niż wyjazd?
Cholera, chociaż raz mógłbyś mi odpisać, a nie tylko siedzisz gdzieś tam i przypatrujesz się ze śmiechem jak się z tym wszystkim borykam! Cholernie zajebisty z Ciebie brat!


Tytuł: Dom
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Właśnie siedzę na moim starym łóżku, pokrytym fioletową narzutą w kwiatki. Naprawdę miałam dziwny gust. Wiesz, że prawie nic się tu nie zmieniło, od mojej wyprowadzki lata temu?
Podczas świąt też tutaj spałam, ale byłam w kiepskim stanie i nawet nie miałam ochoty przyjrzeć się temu mojemu staremu kątowi. Więc robię to teraz. Jest to najmniejszy pokój ze wszystkich! Ba, teraz nawet Zuzia ma większy. Ale za to mam wielkie okno z widokiem na moje ukochane akcje. W pokoju mieści się jedynie sześć mebli, a i to o dwa meble za dużo niż potrzebuję. Po co mi półka, skoro nie mogę postawić na niej twoich zdjęć? A nie mogę tego zrobić, bo to by za bardzo bolało. Bezpieczniej jest, kiedy leżą w pudłach, do których zawsze mogę zajrzeć. Właściwie fotel też nie jest mi potrzebny, bo nie zamierzam z niego podziwiać zachodów słońca.
Dziwnie mieszka się znowu z rodzicami, zwłaszcza, gdy oni obchodzą się ze mną jak z jajkiem. Wstaję rano, schodzę do kuchni, a tu śniadanie zrobione. Odchodzę od stołu, a tu naczynia pomyte. Wychodzę z łazienki, a tu poodkurzane. Szukam butelki na wodę, a tu kwiatki podlane. Na dodatek uważają co przy mnie mówią, więc w sumie niezwykle rzadko rozmawiamy. Zupełnie tak, jak by się bali, że po jednym, nieuważnym słowie rozpłaczę się i rozsypię na kawałki. No dobrze, zdarzyło mi się to tylko trzy razy w ciągu dwóch dni, więc chyba nie jest aż tak źle.
Czuję się więc jakbym była w hotelu i mam stanowczo za dużo czasu na rozmyślanie nad tym wszystkim. Dlatego znowu składam domki. Pozwala mi to nie myśleć.


Tytuł: Dom 2
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Mieszkamy już z rodzicami prawie dwa tygodnie, a ja nadal czuję się tu dziwnie obco. Aż mi głupio, bo przecież w tym miejscu się wychowałam, spędziłam te wszystkie lata dzieciństwa i wszystkie z nich wspominam bardzo dobrze. To miejsce powinno być moim niebem na ziemi, miejscem, w którym wszystko jest na swoim miejscu, azylem. Ale tak nie jest. Mimo, że w moim pokoju nic się nie zmieniło, nie jest moim schronieniem, tak jak dawniej.
A moja obecność i styl życia jedynie wszystkich denerwują. Rodzice starają się mruczeć swoje uwagi jedynie pod nosem, ale Arek nie ma tyle obycia i bez ogródek mówi mi, że nie pasuje mu moje łażenie po nocy i drzemki popołudniami. No cóż, po prostu wróciły mi dawne, studenckie nawyki, kiedy przez cały dzień się obijałam, a wszystkie projekty, opracowania i notatki robiłam późnymi wieczorami i nocami. Ostatnio spróbowałam położyć się wcześniej i od dziesiątej do drugiej nad ranem nie udało mi się zasnąć.
Czy to moja wina?
Zuzia jest oczarowana domem dziadków, swoim nowym pokojem, który zrobił jej mój tato i psem, z którym gania przez cały dzień. Zrezygnowałam z posyłania ją do przedszkola, wcześniej robiliśmy to po to, by móc pracować, teraz zaś, przy nieustannej obecności dziadków nie jest to konieczne. Małej się to podoba, bo może spać ile chce i oglądać do późnych godzin bajki.
A mi jej brakuje. Bo odkąd ma swój własny pokój nie chce cisnąć się ze mną w jednym łóżku. Więc zostaję sama. Wiesz doskonale, że nigdy nie potrafiłam spać sama. Jak wyjeżdżałeś na delegacje… zawsze tuliłam się wtedy do małej, która uradowana wierzgała się po wielkim, małżeńskim łóżku. Do kogo mam się przytulić teraz?


niedziela, 18 września 2016

Rozdział drugi. Jakikolwiek ślad.

Rozdział drugi.

Jakikolwiek ślad.


Tytuł: Odwiedziny
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Ewa wróciła. Wyobrażasz sobie? Tak po prostu stanęła w naszych drzwiach i stwierdziła, że tutaj się zatrzyma, bo z rodzicami się nie dogada. Totalnie mnie zamurowało i tylko szok tłumaczy to, że ją wpuściłam. A ona zaległa na naszej kwiecistej kanapie.
Nie rozumiem tej dziewczyny.
Co to za siostra, która dzwoniła tylko wtedy, kiedy skończyły jej się pieniądze lub miała inny problem? Co to za siostra, która zapominała o urodzinach i nie składała życzeń na święta? Co to za siostra, która nie pojawiła się na pogrzebie własnego brata?
A ty tak bardzo kochałeś tą swoją zwariowaną Ewkę i wybaczałeś jej to wszystko.
Byłeś cholernie miłosiernym typem, wiesz?


Tytuł: Odwiedziny 2
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Ewa ciągle tkwi na kanapie i mnie wkurza. Bardzo często mnie wkurzała, ale głównie dlatego, że widziałam, jak bardzo Ci jej brakuje. I nie mogłam zrozumieć, dlaczego ona tego nie widzi. Teraz wkurza mnie, bo do wszystkiego się wtrąca i jest twoim totalnym przeciwieństwem, w złym tego słowa znaczeniu. Jest większą pedantką ode mnie. I cały czas marudzi, że nieposprzątane, niewywietrzone, że przez okna coraz mniej widać, podłoga się klei.
I sprząta, a mnie to denerwuje. Bo lubię nieład, jaki tutaj stworzyłam. Czuję się w nim bezpieczna.


Tytuł: Odwiedziny 3
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Rafał chciałby, żebyś się ogarnęła.
Masz dla kogo żyć, jest przecież jeszcze Zuzia.
Zrób coś ze sobą wreszcie!
Ogarnij się, wyglądasz jak potwór.
Mniej więcej takie uwagi słyszę od ponad tygodnia. Ewa zmówiła się chyba z twoją mamą i ciągle mnie bombarduje swoimi złotymi radami.
Tak jakby tylko ona wiedziała, co powinnam zrobić, a mi pozostało jedynie zastosować się do jej słów. Nic prostszego.
Ona opuściła Ciebie. Ty opuściłeś mnie.
Więc nie macie prawa się wtrącać w moje życie.


Tytuł: Oszalała.
Od: arkon@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Aśka oszalała, zwariowała, straciła rozum. Nawet nie posprzątała twoich rzeczy, przecież to niedorzeczne. Ty już nie wrócisz, niezależnie czy w szafie będę twoje koszule, czy nie.
Nie wrócisz i chciałbym, żeby to do niej wreszcie dotarło. Musi ułożyć sobie życie na nowo, a ty musisz jej na to pozwolić.


Tytuł: Przepraszam
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Jestem na Ciebie wściekła, wiesz? Zostawiłeś mnie z tym wszystkim.
Zostawiłeś mnie samą i nie zapytałeś czy sobie poradzę.
Wszystko stało się nagle takie puste i pozbawione sensu, a ja błądzę i błądzę, i ciągle nie wiem dokąd iść.
Jak mogłeś odejść i na to pozwolić? Bo przecież to właśnie zrobiłeś. Pozwoliłeś bym się totalnie stoczyła.


Znowu tu jestem. Patrzę w przejrzystą wodę i usiłuję w niej coś dostrzec, ale nie umiem. Jest tak samo bezbarwna jak ja, choć przecież obija się w niej wszystko dookoła łącznie ze mną.
-Nigdy nie chciałem Cię opuszczać.
-Wiem. Ale dlaczego to zrobiłeś?
Siedzi tuż obok mnie, w ręce trzyma pojedynczą gałązkę akacji. Przez chwilę gładzi wszystkie listki, potem nagle, zupełnie niespodziewanie odrywa jeden. Liść lekko opada na ziemię i nie ma w nim już życia.
-Bo chciałem was uratować- mówi na wydechu i odrywa kolejny liść.
-Wolałabym, żeby Ci się nie udało.
Moje słowa denerwują go i ranią mnie. Skąd w nich taka siła?
-Nie mów tak.
-Wtedy byś żył.
-Ale to wy żyjecie. I tak jest dobrze, bardzo dobrze- zapewnia mnie, a ja zauważam, że na gałązce zostało coraz mniej listków.
-Nie daje sobie rady.
-Dajesz.
-Nie. Nic mi nie wychodzi.
Nawet nie zauważyłam, kiedy do moich oczy napłynęły łzy, teraz spływają strumieniami z policzków utrudniając mi myślenie. Gdyby tak z nimi mógł opuścić mnie ten ból…
-Kiedyś wyjdzie.
-Kiedy?
-Mam nadzieję, że już niedługo.
Odrywa ostatni liść i znowu wszystko pogrąża się w ciemności.


Tytuł: Wiem
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Dzieciaki nagadały coś Zuzi i gdy po nią przyszłam zamiast jak zwykle - rzucić mi się na powitanie, ona stanęła przede mną i z płaczem powiedziała, że nie chce, żeby tatuś był smutny. Okazało się, że razem z panią rozmawiali o życiu po śmierci (Po cholerę o tym rozmawiać w przedszkolu? Będę musiała złożyć jakąś skargę!) i pani powiedziała im, że w niebie wszyscy są bardzo szczęśliwi. A nasza maleńka przypomniała sobie wtedy twoje słowa, które ja też ciągle pamiętam:
„Bardzo za tobą tęskniłem mój mały motylku. I byłem bardzo smutny, bo tam nie było Ciebie i mamy. A tylko z wami jestem szczęśliwy”
Co jej miałam powiedzieć? Totalnie mnie zatkało i w końcu tylko mogłam ją do siebie przytulić i pocieszać. Ale chyba zrozumiałam w końcu jedną rzecz. Że Zuzia ma teraz tylko mnie. I nie ważne jak bardzo mnie boli, jak bardzo jestem bezradna i samotna, dla niej muszę dać radę. Jeszcze nie wiem jak, ale nie mogę opuścić mojego szkraba. Wiem, że uświadomienie sobie tak oczywistej rzeczy, zajęło mi ponad miesiąc, ale kiedy w końcu to zrobiłam, poczułam się inaczej. To nie tak, że jest lepiej. Że umiem panować nad łzami i nad smutkiem. Że wiem co robić. Nadal tego nie wiem. Wątpię, czy kiedykolwiek się dowiem. Ale dla niej muszę w końcu się ogarnąć.


Tytuł: Praca
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Praca, praca, praca. Znowu pracuję i nie wiem czy to dobrze, czy źle. Jak sądzisz?
Brakowało mi tej atmosfery, jaka zawsze panowała w biurze, ale gdy wróciłam ona znikła. Teraz jest inaczej, bo ludzie traktują mnie inaczej, a nie o to mi chodziło. Chciałabym, żeby chociaż w pracy było jak zawsze. A tymczasem wszyscy obchodzą się ze mną, jak ze złotym jajkiem i nie wiedzą, co ze mną zrobić. Ja sama nie wiem, co mam ze sobą zrobić, więc może nie powinnam się dziwić, że inni też mogą mieć ze mną problem.
Okazuje się, że jestem problemem i w domu i tutaj, w biurze, co dołuje mnie jeszcze bardziej. Chciałabym być dla kogokolwiek pożyteczna, ale chyba już nie umiem.
Z Robertem ciągle udaje mi się jakoś dogadać, a on przemyka oko, że czasami (tak około pięciu razy w ciągu godziny) wychodzę do łazienki, żeby popłakać, albo, że wpatruję się w plany i totalnie nie wiem jak się do nich zabrać. Ale doceniam to, że nie próbuje mi pomagać. Wie, że muszę się z tym uporać sama. Ja też to wiem, tylko nie wiem jak to zrobić. I nie wiem kiedy mi się to uda.


Tytuł: Gotowanie
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Muszę sama gotować, wyobrażasz to sobie? Nie sądziłam, że akurat to będzie najtrudniejsze, ale tak właśnie jest. Nienawidzę stania przy kuchence, ciągle coś przypalam, więc koniec końców i tak musimy z Zuzką zamówić coś na wynos, albo ugotować makaron, który polewamy sosem ze słoika. To było dla mnie takie wygodne, gdy ty stałeś przy garnkach! Wiem, że jestem okropna, ale doskonale zdawałeś sobie sprawę z mojego braku najmniejszych umiejętności kulinarnych jeszcze przed ślubem. Więc naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak często narzekałeś, skoro sam wcześniej się na to zdecydowałeś. Jeśli chciałeś mieć codziennie pyszne, ciepłe obiadki trzeba było przede mną nie klękać!
Jestem beznadziejna, Rafał, nie tylko w gotowaniu, choć oczywiście, jeśli o gotowanie chodzi to już dawno przekroczyłam skale nieporadności w tej dziedzinie, jaką kiedykolwiek wymyślono.
Jestem beznadziejna w życiu bez Ciebie.


Tytuł: Pogodzeni
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Wydaje mi się, jakby wszyscy pogodzili się z tym, że Cię nie ma. Ci, którzy przyjechali na pogrzeb z daleka i zabawili trochę dłużej już się rozjechali, a cała reszta wróciła do pracy. I tylko ja ciągle siedzę w domu i czekam na Ciebie, choć wiem, że nie wrócisz. Ale jak mogłabym nie czekać? Jak mogłabym żyć dalej? To niemożliwe, więc nawet nie próbuję.
Poczekam tak długo, jak będzie trzeba. Tak długo, aż wreszcie wrócisz.


Tytuł: Poprawa??
Od: arkon@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Chyba jest inaczej. Nie lepiej, tylko inaczej. Przynajmniej zamiast zamawiać pizzę zaczęła gotować. I choć efekty są mizerne, to chyba w końcu stwierdziła, że nie może dłużej trwać w takim stanie jak do tej pory. Zobaczymy czy jej to wyjdzie. Wiesz, że twoja siostra wróciła? Chyba Aśka Ci o tym powiedziała, bo ta notorycznie działa jej na nerwy, powtarzając, że nieustannie krąży po mieszkaniu jak jakieś zombie. Nie wiem, co ją wkurza w tej dziewczynie, zwłaszcza, że naprawdę wygląda jak zombie. Ja tam ją lubię i jak wpadam do Aśki to sobie rozmawiamy i śmiejemy się, co Aśkę oczywiście od razu denerwuje. Pamiętasz jak oboje upiliśmy się na waszym weselu i potem, choć byłem już przecież pełnoletni dostałem szlaban od ojca? Ale co to było za wesele! Muzyka, żarcie i twoje piękne kuzynki! Cholera chyba za dużo wypiłem, bo zaczynam się niebezpiecznie rozklejać. Więc uciekam.


Tytuł: Praca2
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Pracuję.
Naprawdę staram się pracować.
Staram się żyć. Ale nie zawsze mi się udaje.
A każda kolejna porażka pogrąża mnie jeszcze bardziej.
Nie nadaję się do życia bez Ciebie.


Cały świat skąpany jest w deszczu, który zatapia moje serce tak samo jak łzy. Siedzimy razem na wilgotnej ławce przemoczeni od stóp do głów, ale to nie ma znaczenia.
-Mylisz się.
-W czym?- pytam patrząc na niego. Ale on jedynie wpatruje się w rozmazany krajobraz.
-Myślisz, że nie dasz rady. Ale to nieprawda.
Kręcę głową, bo się z nim nie zgadzam. Czy naprawdę nie widzi jak bardzo jest ze mną źle?
-Jesteś ślepy? Potrafię tylko płakać.
-Teraz tak myślisz- mówi- Ale to się zmieni.
-Kiedy?- pytam, choć nie wierzę w jego słowa.
-Kiedyś. Z każdym dniem jesteś coraz bliżej.
Patrzę na niego i jedyne co chcę, to pochwycić jego wzrok, by zobaczyć, czy naprawdę tak myśli. Ale on uparcie wpatruje się w deszcz, jakby poza nim mógł cokolwiek zobaczyć. Ja widzę tylko strumienie zalewające ziemię, wśród których tonę.
-To ty się mylisz.
Nic nie mówi, ale przez jego twarz przemyka cień drwiącego uśmiechu.


Tytuł: Praca3
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Pracuję, pracuję, pracuję.
I odkryłam, że praca na chwilę pozwala nie myśleć o tobie.
Więc pogrążam się w pracy. Robię wszystko, byle tylko być jak najkrócej w domu. By nie być sama w mieszkaniu ciągle pełnym Ciebie, choć tak długo już Cię nie ma.
Byłbyś z Zuzki zadowolony, dostała dzisiaj słoneczko i gwiazdkę za jakiś rysunek. I tak bardzo się cieszyła. Zadzwoniła do Arka, do dziadków, a nawet do Ewy i wszystkim się pochwaliła.
Tylko, że ja jakoś nie potrafiłam się z nią cieszyć. Nie umiałam.
Ty byś potrafił, prawda?


Tytuł: Cholernych Wszystkich Świętych!
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Nienawidzę tego święta. Teraz już to wiem.
I nie masz pojęcia ile siły wymagało ode mnie zapalenie tego cholernego znicza na twoim grobie.
To było trudne Rafał.
Udawanie, że przebolałam twoją śmierć i już mi lepiej. Ale nie mogłam nie udawać. Nie mogłam rozpłakać się na środku tego piekielnego cmentarza.
Nie chcę już dłużej topić smutków w winie, choć to jest takie proste, takie łatwe.
Nalać i wypić. Żadnej filozofii, żadnych rozmyślań, żadnego rozpaczania. Tylko butelka, kieliszek i ja.


Tytuł: Cześć.
Od: ewwka12@lika.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Cześć brat. Tutaj twoja ukochana siostra Ewcia. Tak, tak, żartuję, wiem, że czasem miałeś mnie dość. Pewnie twoja żona wyjawiła ci, że u was zalegam i narzekała na mnie. Tak, wiem, że do Ciebie pisze, co jest dziwne (jeszcze dziwniejsze jest to, że ja właśnie robię to samo). Ale moja wiadomość to jednorazowy wybryk. Po prostu muszę Ci się poskarżyć, tak jak to robiłam do tej pory. Tym razem pogryzłam się z tatą. Wiem, że chyba tak naprawdę nie wiedziałeś, dlaczego zaszyłam się aż tak daleko od domu, ale chyba teraz mogę Ci to powiedzieć. Bo nawet, jeśli mnie potępisz, to nie będziesz mógł wyjawić swojego sprzeciwu i mnie opieprzyć, a to bardzo mi pasuje.
Chyba zawsze byłam uczulona na wszelką krytykę. Zwłaszcza szczerą i taką, która była prawdziwa.
Ale nie o tym chciałam powiedzieć,  po prostu muszę wyrzucić teraz z siebie coś, co zbyt długo było tajemnicą, choć tak naprawdę nigdy nie powinno nią być.
Byłam w ciąży. Z Tomkiem, chłopakiem w którym byłam zakochana na zabój, który przysyłał mi liściki, gdy jeszcze chodziliśmy do szkoły, który mnie zdradził, oszukał i zostawił. I gdy wyjechałam, by uciec od niego, okazało się, że nie uciekam sama.
Ale niestety dowiedziałam się o tym za późno. Gdybym tylko wiedziała wcześniej, może to cokolwiek by zmieniło, bo opłakując moje rozdarte serce nie oszczędzałam na alkoholu.
I nie wiem czy dlatego poroniłam. Może to nie przez alkohol, którym leczyłam rany, a może to jednak przez niego. I zanim zdążyłam przyzwyczaić się do myśli, że będę mamą, że będzie istnieć ktoś, kto pokocha mnie zupełnie bezwarunkowo i kogo ja też pokocham najbardziej na świecie, straciłam tą istotkę. I do tej pory za nią tęsknię.
Dlatego nie mogłam tu wrócić po tym cholernym stażu, nie mogłam spojrzeć mu w oczy, nie mogłam żyć wśród tych ludzi, bo to wszystko dookoła przypominałoby mi, to co zrobiłam. To czego już nie mam.
Dlatego uciekłam i nie wróciłam. Dlatego mnie nie było.
I już nawet nie wiem czy tego żałuję.
Wiedz tylko, że nigdy nie chciałam być tak daleko od Ciebie. Nigdy nie chciałam Cię stracić braciszku, ale tak się stało. Straciłam was obu, ciebie i maleństwo, i jeśli jest gdzieś tam obok Ciebie, przeproś go za to co mu zrobiłam.
Nie ma dnia, w którym bym tego nie żałowała.


Tytuł: Kolega Zuzi.
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Zuzka ma nowego kolegę, wiesz? Nazywa się Adaś i od kilku dni bawią się razem na przerwie. I tak cudownie razem wyglądają. Wczoraj nawet Adaś odprowadzał malutką do szatni. A ja, tak patrząc na nich, zdałam sobie sprawę, że Zuzia już nie jest taka maleńka. To dziwne, przecież jeszcze niedawno uczyła się chodzić, a ja latałam wokół niej i starałam się jednocześnie asekurować ją i zasłaniać ostre kanty mebli. A ile razy przy tym wywaliłam się, potknęłam i uderzyłam kostką o jej zabawki? Nie sposób tego policzyć. A teraz nasza mała dziewczynka ma kolegę. To dowód na to, że jej życie nie stoi w miejscu, podczas gdy moje własne chyba właśnie się zatrzymało. Niby wszystko jest okej. Niby robię wszystko jak trzeba. Ale Ciebie w tym nie ma, a to puste miejsce, które zostawiłeś ciągle jest nie do zniesienia.


Tytuł: cium.
Od: zuzusia@motylek.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

cesic tatusiu mamusia powiedziała, zie jeśli umie pisiać to mogeł pisiać do ciebie i zlobiła mi pocteł widzis nazwe? zuzusia tak na mnie muwiłes i jesce motylek mogłam wyblać albo motylek albo kwiatusek co lepse? mi siem podoba motylek mamusia muwi zie jak bendzie mi smutno i jak bende chciała Ci cioś muwić to moge tu pisiać i zie ty to psecytasz dzisiaj mamusia zlobiła naleśniki i moge  posmalować je cekoladoł i były pysne dzisiaj oglołdałyśmy bajkeł o klulewnie i mamusia zlobiła popkoln ucyliśmy sie w skole litelki a i ja muwiłam pani zie joł umieł i pani mie pohwaliła i mamusia tez telaz muse malować oblazek taki z kotkiem i pieskiem i jesce z dzewkami pisiać jesce jutlo? mamusia muwi zie mogeł pisiać kiedy hce to napise dobze? doblanoc tatusiu cium cium.


Tytuł: do dupy
Od: arkon@g3.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Hej stary.
Cholera, siedzę i piszę do trupa. Jestem porąbany. Sorki, że tak Cię nazywam, ale chyba już i tak nie dasz rady się na mnie za to obrazić. Aśka chyba zbiera się do kupy. Jest to trudne, w końcu rozsypała się na jakiś miliard kawałków i teraz to posklejać nie jest łatwo, ale chyba już nie stoi biernie nad nimi. Nie rozpacza. A przynajmniej nie płacze tak długo jak wcześniej. To dobrze. A co u mnie? No cóż, znowu pogryzłem się z Magdą. Poważnie, baby są jakieś inne. Tym razem miała pretensje, że zapomniałem o naszej rocznicy. A ja o niej pamiętałem. Poważnie od pół roku od czasu do czasu myślałem, co mógłbym zrobić, żeby choć przez chwilę pomyślała, że nie jestem takim draniem, na jakiego wyglądam. Ale po wypadku, miałem mnóstwo innych spraw do załatwienia. I ten dzień totalnie wyleciał mi z głowy, zwłaszcza, że akurat musiałem odebrać małą z przedszkola, bo Aśka musiała zostać dłużej, by zatwierdzić jakiś projekt.
Nie wiem już jak rozmawiać z Magdą i nie wiem czy chcę to ciągnąć, choć przecież moje uczucia do niej wcale się nie zmieniły. Cholera, co ja bredzę? Muszę się napić. To co, idziesz ze mną? Ja stawiam.


Tytuł: Brak tytułu.
Od: alicja.gredowska@cb.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Kochanie.
Nawet nie wiem jak mam to zacząć. Tak bardzo za tobą tęsknię! To nie wyobrażalne, jak bardzo można tęsknić, zwłaszcza, że przecież od sześciu lat nie mieszkasz już z nami, a i wcześniej, kiedy studiowałeś bywałeś w domu jedynie w weekendy i na wakacjach. Ale byłeś moim synem i tak bardzo Cię kochałam. Ciągle Cię kocham i zawsze będę. Nigdy nie sądziłam, że to ja dłużej będę żyła. Nie powinno tak być. Rodzice nie powinni być zmuszani do pochowania swoich dzieci. Powinno być odwrotnie, wiesz? To ty powinieneś mnie przeżyć. A tymczasem zostałam z twoim tatą rodzeństwem, podczas gdy ty odszedłeś. I wszystkim jest teraz ciężko. Nawet tacie, choć wiesz jaki jest, ukrywa swój smutek przed wszystkimi. Nawet przede mną. Pamiętasz jak bałeś się przyprowadzić do nas Asię? Obawiałeś się reakcji ojca, że ją przestraszy i ona ucieknie przez to od Ciebie. Tymczasem stało się inaczej, a tata nie tylko ją tolerował, ale wręcz szczerze lubił. Zawsze powtarzał, że jest jego ulubioną synową, nawet, jeśli ma ją tylko jedną. Teraz Asia nas nie odwiedza. Wiem, od Basi, że jest jej bardzo ciężko. Wiem co czuje i chciałabym jakoś jej pomóc, ale nie wiem jak. Nie chcę, żeby po tym wszystkim Asia się od nas odsunęła. Przecież mimo wszystko zawsze będzie naszą ulubioną synową. Zuzia była u nas kilka razy, kiedy Basia ją przyprowadziła. Maleńka ciągle jest tak bardzo do was podobna. I taka kochana. I mądra. Naprawdę mam najcudniejszą wnuczkę pod słońcem. Tak samo jak syna. Byłeś najlepszym synem pod słońcem i żałuję, że nie mówiłam Ci tego częściej. Teraz pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że o tym wiedziałeś.


Tytuł: kwiatusek :D
Od: zuzusia@motylek.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

mam sustkeł :Dpisiam kleski i klopki i selduska i gwiazdki i pani dała mi sustke :D i mama sie ciesyła :Dja tez :D a wujek alek kupil mi liziaka i bylam w zo z nim i widziec zylafa i tygrys wies? i jedliśmy wate z cuklu:D i byla pysna. ja telaz spie w duzym luzku twoim i mamusi i spie z mamusiom bo ona boi sie spac siama a jak ja jestem to sie lazem psytulamy i mamy duzo miejscia :Dwcolaj byłam u babci ali i lazem z dziadziem lobiliśmy wieze z klocuw baldzo duza byla do hmul :D i jesce ciocia ewcia nam pomagała ale dziadzio nie chciał nie wiem cemu moze ciocia nie pospzołtała pokoju ja pospzołtałam zabawki i mamusia powiedziała ze jestem gzecna i dała mi ciuma ja jej tez :Dcium cium cium :Dmamusia pokazała mi buzie :D i sioł takie z okulalami i z jełzykiem i sie smiejoł :D wysle Ci wszystkie dobze :D :D ;) :P B-) :* podobajom Ci sieł :D mi sie podoba tia z okulalami i cio sie smieje :D ide sie telaz kołpac mamusia kupila mi nowoł pianeł jak tluskawki celwonoł :D bendzie supel
cium cium cium :D


Tytuł: Logopeda
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Zuzka dostała nakaz pójścia do logopedy od przedszkolanki. A raczej ja dostałam takie specjalne zawiadomienie. Wiem, że mała sepleni, ale czyż to nie jest urocze? Te jej słówka: lowelek, tlaktol i flotka są przecież urocze.
Ale chyba tylko ja tak sądzę.
Nie mam wyjścia muszę ją zapisać do tego logopedy. Strasznie dużo spraw teraz na mnie spadło, wiesz? Skończył się przegląd samochodu, muszę uregulować wszystkie rachunki, zarobić większe zakupy, bo ostatnio stłukłam sześć szklanek.
Ale to przez nieuwagę, naprawdę. Jeśli tak będzie dalej, to w końcu nie będę miała do czego nalać małej herbaty.
Ale wiesz co jest najgorsze? Wiesz co jest dla mnie najtrudniejsze? Że muszę to wszystko robić sama. Że już nie mogę na Ciebie liczyć.
Wiesz, że minęły już prawie trzy miesiące? Dokładnie 82 dni. 1968 godzin. 119160 minut. Szmat czasu. A boli tak samo.


Tytuł: Nierealne
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Brak Ciebie jest ciągle nierealny wiesz? Nieustannie łapię się na tym, że chcę Cię o coś zapytać, poprosić. Zapomniałam, że ty nie zajmujesz się już wynoszeniem śmieci, które stoją pod zlewem tak długo, aż nie zaczną śmierdzieć w całym mieszkaniu. Zapomniałam, że ty już nie płacisz rachunków, teraz to ja muszę się tym zająć. I oczywiście o tym zapominam. Wczoraj przyszło zawiadomienie o zwlekaniu ze spłatą raty. Zapomniałam, że teraz to ja muszę pamiętać o zmianie opon. Cholera Rafał, przecież ja się nawet na tym nie znam. Nie mam pojęcia, do jakiego warsztatu mam jechać, a przecież zima coraz bliżej. Zapomniałam, że teraz na mojej głowie są piątkowe zakupy. Często w sobotę rano zastaję jedynie pustą lodówkę. Zapomniałam, że to ja muszę pamiętać o tym, żeby kupić żarówki do kuchni. Wczoraj zgasła ostatnia i kolację zjadłyśmy z Zuzką przy świecach. Ale spokojnie, kupiłam dzisiaj spory zapas. Zapomniałam zapłacić za ubezpieczenie na czas. Przepadła nam zniżka za polisę. Zapomniałam, że nie mogę zwrócić się o pomoc do Ciebie. To by tyle spraw ułatwiło. Nie musiałabym się tak sama miotać. Zapomniałam, że życie ciągle się toczy.
Pamiętam tylko o tym, że Cię nie ma.


Otwieram oczy i już go nie czuję, a przecież z nim zasypiałam. Słyszę jak wiatr wali deszczem w okna i gwiżdże w nagich koronach drzew. Wstaję, otulam się kocem i idę w kierunku światła, które dobiega z kuchni.
Siedzi przy stole i obiera jabłko.
-Myślałam, że znowu zniknąłeś.
Kręci głową z uśmiechem i podsuwa plasterek w moją stronę. Siadam naprzeciw, patrzę mu w oczy, a nasze dłonie spotykają się w połowie stołu. Moja wiecznie zimna i jego, ciepła, jakby zawsze otulał nią gorący kubek.
-Nigdy nie zniknąłem. Po prostu mnie nie ma.


Tytuł: Gorszy dzień.
Od: jooanna.gg@imail.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Dzisiaj sobota. A co ja zrobiłam? Wysłałam Zuzkę do twoich rodziców.
Wiem doskonale, co byś mi powiedział.
Że nie mogę pozbywać się małej, tylko dlatego, że chcę sobie popłakać.
Wiem o tym. Ale czasem potrzebuję chwili dla siebie. Chwili by popłakać, by zebrać siły na kolejne dni.
Wiem jak to wygląda w oczach innych, w twoich oczach.
Ale ja kocham moją Zuzkę. Moją małą kruszynkę. Mam tylko ją teraz, prawda? I naprawdę się staram dla niej.


Tytuł: Trzy miesiące.
Od: alicja.gredowska@cb.pl
Do: rafal.gredowski@up.pl

Minęły już trzy miesiące odkąd musimy żyć bez Ciebie. Asia cały czas próbuje przekonać wszystkich, że daje radę i może udaje jej się to z jej rodziną, ale ja wiem, że wcale tak nie jest. To, że codziennie wstaje, wcale nie znaczy, że daje radę. Ja też się budzę, a mój dzień wcale się nie zmienił po twojej śmierci. Ciągle jest taki sam. Lecz teraz jest przerażająco pusty i nie wiem jak tą pustkę wypełnić. Nikt nie wie. Asia również. Może i próbuje, stara się, ale nie uda jest się to tak z dnia na dzień. Nikomu się to nie udaje.

Ciągle mi Ciebie brakuje syneczku. Nieustannie mam przed oczami chwile, w których się śmiałeś, te szczęśliwe wspomnienia nieustannie mkną przez moją głowę i bolą, wiesz? To jest w tym wszystkim kochanie najgorsze, że to, co powinno cieszyć, tak bardzo mnie rani. I wiem, że Asia czuje się tak samo. Bardzo rzadko u nas bywa, czasami tylko przywozi Zuzię, więc prawie nie rozmawiamy, ale widzę ten smutek w jej oczach i wiem, że jedynie próbuje wszystkich oszukać. A tak naprawdę wcale sobie nie radzi. Jeśli jesteś gdzieś tam w niebie i widzisz ją, to proszę Cię pomóż jej przez to przejść. Mi już wiele życia nie zostało, będzie ono raczej krótsze, niż to, które ją czeka. Ja mogę spróbować żyć z tą niegojącą się raną, ale ona? Jest przecież jeszcze taka młoda. Mogłaby być szczęśliwa. Gdyby tylko chciała. Proszę, pozwól jej chcieć.